Dziś będziemy rozmawiać o królowej Anglii z XVI wieku. Ja mogę się na jej temat rozpisywać i z pewnością mnie to nie znudzi, Was pewnie znuży po pierwszym akapicie, ale niżej możecie poczytać kilka inf, ponieważ jej osoba jest tematem mojego "research paper", o którym chciałam opowiedzieć.
Jeśli jednak historia Elżbiety już przy samym temacie powoduje senność - jeszcze niżej znajdziecie post o fast-foodach amerykańskich. Pomimo tego zachęcam do przeczytania dzisiejszego posta, bo rola królowej w istocie jest niewielka. Być może macie własne pytania odnośnie USA/życia Amerykanów/mnie/szkoły - po prawej stronie znajdziecie formularz kontaktowy.
Mam jeszcze jedno ogłoszenie - dziś odebrałam 107 pytanie/wiadomość od Was! BARDZO DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY MAIL! Ogromnie miło mi się robi na serduszku, kiedy rano sprawdzając maila znajduję coś nowego od moich czytelników, cieszy mnie to tym bardziej, że zdecydowana większość z Was nie zna mnie prywatnie i zupełnie przypadkiem trafiła na www.igainamerica.blogspot.com . Po raz kolejny dziękuję i obiecuję, że postaram się nie zawieść Was w kolejnych postach.
Na angielskim w tym tygodniu przygotowujemy się do pisania research paper, który ja porównałabym do szkolnego eseju. Osoby z mojej grupy wcześniej nie pisały prac z bibliografią itd, więc temat mają jeden
wspólny, żeby nauczycielki mogły pomóc im przy znajdowaniu źródeł i pomagały złożyć to w jedną całość. Na samym początku zapytałam, czy mam możliwość wyboru tematu, ponieważ takie prace już pisałam i wiem na czym to dokładnie polega. Na szczęście nie musiałam nikogo długo przekonywać i mogę pisać o czym mi się tam spodoba. Zastanawiałam się nad czymś z literatury, później pomyślałam o Margaret Thatcher a skończyłam na tytułowej królowej Elżbiecie.
Może ktoś z Was stwierdzi, no dobra pisze sobie dziewczyna jakąś pracę o kimś tam i jest to zwykłe wypracowanie, ale po jaką cholerę pisze o tym na blogu o wymianie.
Spodobało mi się podejście nauczycieli do tego zadania.
Po pierwsze samo to, że mam możliwość pisania na odrębny temat co równoważy się z tym, że nie realizuję zajęć tak jak reszta, a jakoś ocenić mnie trzeba.
Po drugie, kiedy grupa pracowała nad danym źródłem ja dostałam czas na pójście do biblioteki i zajęcie się swoim tematem i nikt mi nie narzucał planu mojej pracy.
Moim ulubionym "typem" prac jest coś co wymaga szukania informacji, selekcji zdobytych wiadomości, kreowania własnej opinii na dany temat. Inną sprawą jest sytuacja, kiedy mamy możliwość się rozwinąć w tych krokach i piszemy o czymś co nas zupełnie nie interesuje (zapomniałam powiedzieć, że reszta pisze esej o sportowcach - czy powinni być oni opłacani, bądź nie). Pierwszy raz w amerykańskiej szkole, poczułam się troszkę jak w swojej starej, kiedy to wymagana jest samodzielna praca i pilnowanie terminów, a mimo to piszemy/robimy coś w obszarze, w którym czujemy się dobrze.
Amerykański szkolny esej od polskiego różni się niewiele. Bibliografia nas obowiązuje w dalszym ciągu. Pamiętam jak w zeszłym roku na metodologii uczyłam się jak zrobić przypisy/bibliografię i denerwowało mnie, że jest to tak ważne a dzisiaj w usłyszałam " ta strona www będzie waszym przyjacielem w szkole i na studiach, kiedy będziecie pisali swoje eseje. Jesteście szczęściarzami, bo kiedy my byłyśmy w waszym wieku to wszystko robiło się ręcznie" - EKSTRA HAHAHA, coś czułam w zeszłym roku, że niemożliwe jest, żeby ludzie faktycznie sami pisali bibliografię. Co śmieszniejsze, chyba za pierwszym razem nie zaliczyłam tego na mbn.
Kolejną różnicą jest to, że nie trzeba pisać przypisów (ja szczęśliwa).
Na koniec, chyba tylko ja pokusiłam się o inne źródła niż internet i wypożyczyłam sobie dwie książki z biblioteki.
Mój plan wygląda tak:
1.Wstęp
2.Nota biograficzna
3.Osobowość
4. Dziewictwo i sprawa małżeństwa
5. Złoty wiek i teatr szekspirowski
6.Polityka
7. Hiszpańska Armada
8. Wpływ czasów elżbietańskich na współczesną Wielką Brytanię
9. Podsumowanie
Obie książki polecam i czytam je na zmianę. Na pierwszym zdjęciu możecie zobaczyć kilka artykułów poświęconych Elżbiecie. Moimi innymi źródłami będzie moja prezentacja z zeszłego roku na temat konwencji teatralnych i film "Elizabeth the Golden Age" z 2007 roku, gdzie w postać królowej wcieliła się australijska aktorka Kate Blanchett. Sama pierwszy raz "spotkałam" się z królową w tym filmie i oczywiście sięgnęłam po więcej.
O ile się nie mylę to film polecił mi mój przyjaciel Janek, który do miłośników historii nie należy, więc mogę go Wam śmiało polecić, jeśli czytanie biografii/książek/artykułów historycznych nie jest spełnieniem Waszych marzeń!
Mam nadzieję, że mój post Wam się spodobał, zauważyliście to co ja czyli otwartość nauczycieli i ich chęć pomocy. W przyszłym tyg na blogu pojawi się również post o zawirowaniach w szkole, ponieważ udało mi się dokonać kilka korzystnych dla mnie zmian. Jeśli jeszcze nie dołączyliście do obserwatorów bloga i nie wysłaliście swojego pytania/pytań do mnie - również to tego zachęcam.
Na koniec zostawiam Was ze zdj tego co dziś przyniosłam ze sobą ze szkoły.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!
Iga
WOW, bardziej niz esej to wyglada jak praca magisterska ;)
OdpowiedzUsuń