poniedziałek, 30 września 2013

Poniedziałki w Ameryce #2

FAST-FOOD!
Pytania w wiadomościach brzmiały: 
"czy to prawda, że wszyscy jedzą fast-foody?"
"Ile przytyłaś od jedzenia fastfoodów?"
"Ile kalorii ma przeciętny szkolny lunch?"
"Czy mcdonald w usa jest taki jak w Polsce?
"Często jadasz fastfoody?"
"Czy to prawda, że ludzie jedzą śmieciowe jedzenie a popijają je coca-colą light?"
 Przewijały się też bardzo podobne do powyższych.
Należy jednak zacząć od zdefiniowania słowa fast-food. Dla mnie do końca sierpnia, fast-foodami był każdy rodzaj jedzenia, które kupujemy zazwyczaj na wynos, a którego czas przygotowania jest bardzo krótki, posiłek zazwyczaj zawiera dużo liczbę węglowodanów i tłuszczy. Będąc w Polsce, mieszkając z rodzicami nie miałam w zwyczaju jeść śmieciowo. Kiedy mieszkałam w bursie - owszem, mcdonald przy ulicy bardzkiej był traktowany równie mile i często jak biblioteka. Lubię fast-foody i uważam, że jeśli raz na jakiś czas zjem coś niezdrowego to mi korona z głowy nie spadnie a tyłek nie urośnie do rozmiarów mojego pokoju tyle słowem wstępu.
Pytanie pierwsze - nie spotkałam osoby, która by w fast-foodzie nie jadała. Naprzeciwko mojej szkoły jest mcdonald, natomiast zaraz obok za płotem budują taco-bell (fast-food z meksykańskim jedzeniem). W TB jadłam 2 razy, szczególnym fanem meksykańskiego jedzenia nigdy nie byłam. I najwidoczniej jestem jedną z nielicznych, które uważają, że życie bez TB za rogiem jest niewiele uboższe niż z nim. WSZYSCY, WSZYSCY, WSZYSCY mówią o tym, jak to FANTASTYCZNIE, że budują TB tuż koło nas. W szkole, w domu, wśród sąsiadów. Z racji tego  uważam, że tak, wszyscy jedzą fast-foody. 
2ie- zabawne, bo nikt nie zapytał CZY przytyłam, wszyscy zakładają, że przytyłam. A ja jak się okazało dzisiaj po miesiącu wyszłam na 0! (Co wcale nie oznacza, że nie kosztuje mnie to sporo wysiłku)
Kolejne pytanie jest dosyć nieprecyzyjne, ale spodobało mi się w mailu. Bo to zależy o jakim lunchu mówimy. Mój nie jest bardzo kaloryczny, bo w zależności od tego czy mam ochotę/czas przygotowuję sobie lunch w domu, albo biorę ze sobą jakiś owoc. Chciałam ostatnio zjeść coś ze szkolnej stołówki, dziwnym trafem zapomniałam portfela. I chyba dobrze. Ludzie jedzą pizze/nachos/burgery/chipsy/batoniki popijają napojami słodzonymi lub mlekiem (!!!). Ja mam swój lunchbox z 3 przegródkami i zazwyczaj jest to mięso (kawałki kurczaka/wołowiny), owoce (np. maliny, borówki, truskawki) i jakiś ryż/sałata/warzywa. Sami możecie obliczyć ile kalorii może mieć przeciętny lunch. 
Czy mcdonald w us jest taki jak w pl? Kanapki są chyba takie same. Wszystko wygląda tak samo w środku. Ciekawe jest to, że na tych banerach nad kasjerami gdzie są pokazane kanapki jest cena za zestaw i za samą kanapkę, ale obok nich jest liczba kalorii jaka przypada na kanapkę/kanapkę w zestawie. Byłam tam co prawda miesiąc temu, ale było to od 450-700kcal za kanapkę i ponad tysiąc za zestaw. (Zamówiłam zestaw :P)
Przedostatnie pytanie - jak na mnie i mój sposób oceniania jedzenia- BARDZO CZĘSTO. Przynajmniej 1 w tygodniu.
Ostatnie punkt na dziś. Piją napoje w wersji diet, bo nie tylko cocacolę. Ja piję colę bo ją lubię i nie zamawiam/kupuję wersji light, bo mi zwyczajnie nie smakuje, moim zdaniem jest za słodka (o ironio). Dużo osób wybiera "diet" u nas w domu są tylko napoje diet. Z czego to wynika- nie mam pojęcia. Sądziłam, że po prostu te zwykłe są słodkie, a przynajmniej cola smakuje tak samo. Dużo osób pije zimną herbatę, która zazwyczaj jest słodzona. 
Podsumowując dzisiejszy temat fast-foody są wszędzie. Nie oznacza to jednak, że nie ma dla nich alternatywy i jesteśmy na nie skazani. Do nas należy wybór, czy pijemy wodę, czy napoje słodzone. My decydujemy czy wolimy zjeść w mcdonaldzie czy zrobić sobie domowe pierogi (zapraszam post niżej).  Zapomniałam dodać, że jedzenie w fast-foodzie to około $10 na osobę. Tyle samo zapłacimy jedząc w domu zrobioną przez nas sałatkę z jakimś mięsem. Twoja waga=twój żołądek=to co jesz i tutaj chyba nikt się nie oszukuje, że fast-food wcale nie jest taki tłusty. 
Dlaczego nie boję się jeść tutejszego jedzenia? Zwłaszcza fast-foodów? Kochani, to jest mój rok, moje spełnienie marzeń itd. Zupełnie idiotyczne wydaje mi się liczenie w tej sytuacji każdej kalorii, nie wspominając o wyrzutach sumienia. Po prostu staram się zachować zdrowy rozsądek.
Fanka fast-foodów i hejterka otyłości,
gorąco pozdrawia i życzy udanego tygodnia!
I.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz