piątek, 15 listopada 2013

Ameryka i potwór

Nie będę tu dziś słodzić, ani miodem czy innym substytutem cukru
(swoją drogą wspominałam już Wam o stosunku Amerykanów do słodzika? Wydawało mi się, moi pradziadkowie go używali o tak, fanaberia w podeszłym wieku. Pomyłka, tutaj słodzik jest WSZĘDZIE!).
Ale przyznam, że popłynęłam, bo zakochana w ułatwianiu sobie życia Iga - regularnie korzysta z suszarki automatycznej na pranie, z racji tego, że ostatnio potrzebne mi były ubrania rozmiar mniejsze- co za problem... Suszarka i już. Oszukiwałam tak sobie system jakiś miesiąc kiedy odrobinę za długo suszyłam poszczegolne rzeczy. Do czasu!
Wczoraj rano, próbuję wbić się w spodnie, które dotychczas były obcisłe (z zamierzenia), ale jaki strach mnie ogarnął kiedy nie mogłam dopiąć zamka. Wyginałam się, przekręcałam nic nie pomogło. Dopiero wtedy zwróciłam uwagę, że na długości też są odrobinę krótsze. Spodnie darzyłam niezwykłą sympatią, ale chyba zmuszona będę się z nimi pożegnać.
Wymieńcy, przyszli wymieńcy - uwaga na suszarkowego potwora :(
Pozdrawiam Was i ściskam,
Iga
P.S. dziś też próbowałam je dopiąć - nic z tego :(((

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz