poniedziałek, 27 stycznia 2014

Poniedziałek na Florydzie

Cześć wszystkim,
Co prawda z Florydy zdążyłam już wrócić,  ale porozmawiamy właśnie o Sunshine State! Dostałam sporo wiadomości z pytaniem jak mogłam tak o! pojechać na wakacje. Nie do końca były to wakacje typu 'last minute'. Moja hmom znalazla tani lot do Orlando, padlo szybkie pytanie - kto jedzie ze mną? 



Zatrzymałyśmy się u przyjaciółki mojej hmom jeszcze z liceum tyle słowem wstępu.
Oczywiście jak to ze mną bywa miałam opóźniony lot, ale do tego zdążyłam się przyzwyczaić.  Większość rejsów, którymi latam ma 'poślizg' w czasie (czasem 2h a czasem 12h) takie moje szczęście. 
Łapałyśmy słońce garściami i wystawiałyśmy buźki prosto w bezchmurne niebo.  Pierwszsgo dnia wybralyśmy się na Cocoa Beach, co by sie troszkę pomoczyć w oceanie. 


Kolejnym dniem było NASA - KENNEDY SPACE CENTER. Ale nie będę się nad tym rozwodzić,  ponieważ wywarło to na mnie duże wrażenie i zasłużyło na swój własny post.

Kolejna atrakcja - Saint Augustin, miasto, w którym można się poczuć jak w Europie. Najstarsze miasto w USA, typowo turystyczne, ale nie przepełnione tą porą roku.  Było cudownie,  podobała mi się architektura, widoki i fakt, że jesteśmy na Florydzie. Dodatkowo miasto ma kampus i 4letni college.  Jak tylko skończę post, zabieram się za szukanie informacji na jego temat...

Piątek spędziłysmy na spacerze po rezerwacie dzikiej przyrody na Merritt Island, musicie mi uwierzyć na słowo,  jak zabawnie wyglądała moja hmom po zobaczeniu jaszczurki na palmie (Oczywiście jaszczurka byla dlugosci palca wskazującego). Udało nam się znalezc drzewko pomarańczy, ale niestety owoce byly za wysoko, by sprobowac pomaranczy prosto z drzewa. Popołudniem miałam możliwość spotkania sie z Dominika,  wymiencem z Polski, ktora mieszka wlasnie na Merritt Island w tym roku. Oczywiście technologia okazała sie wyzej w drabinie doskonałości od nas i się nie zobaczyłyśmy. Na pocieszenie wjadlam dużą porcję krewetek na kolację i przyznam, ze to poprawiło mi humor ;)


 
W sobotę rano pożegnałyśmy się z Cyndi, podziękowałyśmy za genialne przyjęcie nas jak rodziny i wybrałyśmy się do UNIVERSAL STUDIOS. 

Tutaj Was muszę ostrzec/przestrzec - nie każdy będzie się tutaj dobrze bawił.  Jeśli Wasz angielski jest na takim poziomie,  że macie problemy z komunikacją słowna i zdajecie sobie sprawę, że nie rozumiecie większości słów (podczas konwersacji) lepszym wyborem będzie park pełen roller coaster'ów i podobnych atrakcji. W US znajdziecie głównie show w studiu filmowym. Brzmi jak masło maślane? Już tłumaczę na przykładzie jednego planu, opowiem Wam o Shreku - jeśli wybieracie się do US to nie czytajcie tego kawałka, bo nie ma sensu psuć sobie zabawy. Shrek jest zrobiony w technologii 4D (czego Wam tłumaczyć nie będę- kliknij tutaj, jeśli potrzebujesz wyjaśnienia). Występują 3 bohaterowie,  którzy maja nowe przygody. W tym show nie występują ludzie na scenie, ale to inna historia. Jestem fanem kolejek górskich,  roller coaster i szybkiej adrenaliny. Film 'Mumia' oglądałam raz z palcami zasłaniającymi oczy, a tu proszę wsiadłam do kolejki. Wszystko odbywało się wewnątrz ze świetnymi efektami. Bałam się przeokropnie (dalej się zastanawiam jak to możliwe w tak krótkim czasie), ale pierwszy raz to nie był typowy dom strachów, gdzie z szafy wyskakuje wampirzyca. Godne polecenia 5 minut z życia!
Wszystko do nas mówi,  na każdym show w jakim brałam odział - mój odbiór byłby zaburzony/niekompletny gdybym nie rozumiała co mówi mumia, albo dlaczego Fiona płakała w Shreku ;) . Byłam na parodii o horrorach i z widowni wybrano kobietę imieniem Constanza (mogłam przekręcić pisownie - poprawcie mnie jeśli tak), ktora po angielsku nie mówiła,  będąc główna żywą atrakcją przedstawienia i nie wiedzieć co się dzieje dookoła, smutne a nawet bardzo (dla niej bo reszta ludzi na sali bawiła się świetnie!). Mi się park podobał,  ale zdecydowanie jest to miejsce, gdzie jesteś raz w życiu i koniec. Nie musisz wracać ponownie, nie będę polecała każdemu, ale US na pewno codziennie zgarnia tysiące turystów na swój teren.
Tyle na dziś,  odezwę się jak będę miała chwilę i opiszę Wam NASA i KSC.
Dzięki za wsparcie,
Pozdrawiam!
Iga

1 komentarz:

  1. Wow, niesamowite jest to wszystko, o czym opowiadasz. Strasznie Ci zazdroszczę! :D Żałuję też, że nie mam wystarczająco wysokich środków na taką wymianę. T.T

    OdpowiedzUsuń