Postanowiłam zacząć pisać kolejnego bloga, oczywiście zupełnie różniącego się od www.igaer.blogspot.com . Dziś mamy 21 kwietnia, najprawdopodobniej za 4 miesiące o tej porze albo będę w drodze do USA lub będę już za oceanem. Chciałabym opisać swoje spostrzeżenia, nadzieje jakie wiążę z wyjazdem (chyba po to, bym nie zapomniała ich w trakcie ;)), a także pokazywać tu wszystko co zdołam uchwycić podczas wyjazdu, nie chcę się chwalić, uważam po prostu, że będzie to świetny sposób na opowiedzenie wszystkim członkom rodziny, znajomym co się u mnie dzieje. Chcę już teraz ułatwić sobie kontakt z nimi! ;)
O wyjeździe do USA marzę od dziecka, mając 12 bądź 13 lat znalazłam ogłoszenie o programie "rok szkolny w USA", od razu się tym zainteresowałam.Od 4-5 lat myślałam o tym by wyjechać do Ameryki. Jest to moje największe marzenie, miłością do tego kraju zaszczepił mnie mój pradziadek. Wielokrotnie podejmowałam temat z rodzicami, powiedzieli, żebym wróciła do rozmowy po pierwszym semestrze I klasy LO. Wróciłam, z gotowymi ofertami, dobrze się do tego przygotowałam. Nasza rozmowa skończyła się płaczem, krzykiem i niepotrzebnym spięciem. Straciłam nadzieję, że wyjadę wcześniej niż po liceum. Reszta rodziny była podzielona. Jedna strona twierdziła, że robię głupstwo, że spapram sobie takim wyjazdem życie i chcę wszystko co dostałam tutaj, zostawić. Mimo takich słów, druga połowa bardzo mnie w moich działaniach wspierała. Wierzyli od początku w to, że sobie poradzę. Dałam moim rodzicom czas do namysłu, uwierzyli, że warto i dobrze wykorzystam tę szansę jaką mi dają. Każdego dnia w duchu im za to dziękuję. Złożyłam dokumenty, zdałam SLEP'a. 5 dni temu zamknięto moją aplikację, dziś szukają już dla mnie placementu (rodziny goszczącej, u której będę mieszkała). Moi przyjaciele, bardzo mnie popierają, za co im dziękuję, wiem, że ciężko nam będzie się rozstać za parę miesięcy, ale wiem, że mimo różnicy czasu zawsze odbiorą telefon ode mnie. Moja Zuzka(siostra) i rodzice bardzo się starają. Mimo tego, że podokuczam Zuzi, że za parę miesięcy wyjadę i nie będzie musiała słuchać mojego weekendowego zrzędzenia, wiem, że będę ogromnie tęsknić. Brakuje mi jej co tydzień kiedy jestem w szkole (od września mieszkam sama w szkolnej bursie). Mój tato podchodzi do tego z dystansem, tak mi się przynajmniej zdaje. Mama bardziej to przeżywa i chyba bardziej niż ja sama czuje, że za 5 miesięcy mnie nie będzie choćby na weekend.
Marzę by znaleźć się blisko Nowego Jorku, ale jeśli trafię do słonecznej Arizony, czy kukurydzianego Kansas nie będę płakać czy zamartwiać się, jak TAM będzie.
Nie boję się. Strach w tym momencie jest mi obcy. Jestem w znacznym stopniu oswojona z myślą, że wyjeżdżam. Poradzę sobie z każdą trudnością, wierzę w to mocno. Pradziadek Ted powiedział mi pewnego razu "Ameryka jest ładna na zdjęciach, filmach. Kiedy się już tam znajdziemy pozostaje ciężka praca jak wszędzie". Mimo tego jak racjonalnie podchodził do swojej prawdziwej ojczyzny, bardzo ją kochał. Mam nadzieję, że i ja ją pokocham!
Odezwę się jak dostanę placement i będę znała szczegóły.
Pozdrawiam! ;)
O wyjeździe do USA marzę od dziecka, mając 12 bądź 13 lat znalazłam ogłoszenie o programie "rok szkolny w USA", od razu się tym zainteresowałam.Od 4-5 lat myślałam o tym by wyjechać do Ameryki. Jest to moje największe marzenie, miłością do tego kraju zaszczepił mnie mój pradziadek. Wielokrotnie podejmowałam temat z rodzicami, powiedzieli, żebym wróciła do rozmowy po pierwszym semestrze I klasy LO. Wróciłam, z gotowymi ofertami, dobrze się do tego przygotowałam. Nasza rozmowa skończyła się płaczem, krzykiem i niepotrzebnym spięciem. Straciłam nadzieję, że wyjadę wcześniej niż po liceum. Reszta rodziny była podzielona. Jedna strona twierdziła, że robię głupstwo, że spapram sobie takim wyjazdem życie i chcę wszystko co dostałam tutaj, zostawić. Mimo takich słów, druga połowa bardzo mnie w moich działaniach wspierała. Wierzyli od początku w to, że sobie poradzę. Dałam moim rodzicom czas do namysłu, uwierzyli, że warto i dobrze wykorzystam tę szansę jaką mi dają. Każdego dnia w duchu im za to dziękuję. Złożyłam dokumenty, zdałam SLEP'a. 5 dni temu zamknięto moją aplikację, dziś szukają już dla mnie placementu (rodziny goszczącej, u której będę mieszkała). Moi przyjaciele, bardzo mnie popierają, za co im dziękuję, wiem, że ciężko nam będzie się rozstać za parę miesięcy, ale wiem, że mimo różnicy czasu zawsze odbiorą telefon ode mnie. Moja Zuzka(siostra) i rodzice bardzo się starają. Mimo tego, że podokuczam Zuzi, że za parę miesięcy wyjadę i nie będzie musiała słuchać mojego weekendowego zrzędzenia, wiem, że będę ogromnie tęsknić. Brakuje mi jej co tydzień kiedy jestem w szkole (od września mieszkam sama w szkolnej bursie). Mój tato podchodzi do tego z dystansem, tak mi się przynajmniej zdaje. Mama bardziej to przeżywa i chyba bardziej niż ja sama czuje, że za 5 miesięcy mnie nie będzie choćby na weekend.
Marzę by znaleźć się blisko Nowego Jorku, ale jeśli trafię do słonecznej Arizony, czy kukurydzianego Kansas nie będę płakać czy zamartwiać się, jak TAM będzie.
Nie boję się. Strach w tym momencie jest mi obcy. Jestem w znacznym stopniu oswojona z myślą, że wyjeżdżam. Poradzę sobie z każdą trudnością, wierzę w to mocno. Pradziadek Ted powiedział mi pewnego razu "Ameryka jest ładna na zdjęciach, filmach. Kiedy się już tam znajdziemy pozostaje ciężka praca jak wszędzie". Mimo tego jak racjonalnie podchodził do swojej prawdziwej ojczyzny, bardzo ją kochał. Mam nadzieję, że i ja ją pokocham!
Odezwę się jak dostanę placement i będę znała szczegóły.
Pozdrawiam! ;)
trzymam kciuki :*
OdpowiedzUsuńJaka organizacja, na ktora klase wyjezdzasz?
OdpowiedzUsuńCześć!
UsuńJadę z polskiego biura FOSTER, a fundacja amerykańska to ISE. Wyjeżdżam przed drugą klasą LO ;)
Cześć! ;)
OdpowiedzUsuńRównież wyjeżdżam w tym roku, a rodzinę dostałam w Cheyenne, Wyoming. Mam nadzieję, że dostaniesz swój placement jak najszybciej, żeby cały ten stres zniknął :).
U mnie rodzina też była podzielona na dwa obozy, ale rodzice od początku mnie wspierali i tylko przez wzgląd na sprawy niezależne od nas musiałam czekać kilka lat na ich zgodę. Poza tym masz ogromne szczęście mając poparcie w przyjaciołach, bo wiesz, że będziesz miała do kogo wracać za rok ;)
Gdybyś miała ochotę, to zapraszam do mnie: bumblebeestreet.blogspot.com
Pozdrawiam ;)
Hej!
UsuńStrasznie zazdroszczę Ci, że już wiesz gdzie jedziesz! Jesteś zadowolona z placement'u?
Faktycznie, pod względem przyjaciół jestem szczęściarą, zupełną. Mam też pewność, że mnie nie zostawią jak będę miała gorszy okres.
Dodam do obserwowanych, zawsze miło będzie poczytać jak idzie innemu wymieńcowi!
Pozdrawiam ;)
Jestem mega zadowolona, chociaż Wyoming to ostatni stan, który przyszedłby mi do głowy ;) Ale trafiłam do stolicy stanu, będę chodziła do ogromnej szkoły, moja rodzinka wydaje się być cudowna, no i będę mieszkała z najwspanialszą host siostrą pod słońcem!
UsuńBędę trzymała kciuki za to, żebyś dostała perfect host family jak najszybciej ;)
A tak w ogóle to zapraszam do naszej grupy na facebooku: Exchange to the USA :)
OdpowiedzUsuńmiło widzieć kolejnego towarzysza amerykańskie "niedoli" ;) życzę fajnego placementu.
OdpowiedzUsuńmój blog: goodmaninusa.blogspot.com
dlaczego "amerykańskiej niedoli" co przez to rozumiesz? ;)
UsuńU mnie też, gdy starałam się o wyjazd do USA cześć rodziny miała wątpliwości, było wiele krzyków i czasem łez, jak się okazało niepotrzebnie.. ;) Życzę Ci powodzenia na wyjeździe !!
OdpowiedzUsuńJa Tobie też życzę powodzenia i dziękuję! :)
UsuńNo zazdroszczę Ci, jak każdemu exchange student ;) Jakby fundusze mi na to pozwalały, to na pewno bym jechała, no ale jest inaczej..pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem w jakim jesteś wieku Myszo, ale jeśli jesteś jeszcze uczniem gimnazjum proponuję dowiedzieć się więcej o UWC ;))) Pomagają w sytuacjach kiedy nie mamy środków na wymianę ;) Przy czym zawsze można szukać innych rozwiązań (praca au-pair) by wyjechać!
Usuńpozdrawiam!
Jakies nowosci czy nadal cisza?
OdpowiedzUsuńNarazie papierki związane z wizą ;)))
Usuńpozdrawiam
A wizy nie załatwia mając już rodzinę ? ;]
OdpowiedzUsuńNie, zamierzam napisać post o całej procedurze aplikacyjnej, ale zrobię to dopiero gdy ją skończę.
Usuńpozdrawiam
iga mam nadzieje ,że będziesz tam szczęśliwa
OdpowiedzUsuńteż mam taką nadzieję, Słoneczko ;)
UsuńCoś nowego w sprawie placementu?
OdpowiedzUsuńNiestety nie,
Usuńpozdro
Z jednej strony szkoda, że jeszcze nie wiesz dokąd pojedziesz. Ale jeżeli tak jak ja lubisz niespodzianki, to ten czas po otrzymaniu rodziny uznasz, za całkiem fajny, taki owiany tajemnicą, przez co cały wyjazd stanie się bardziej ekscytujący :) Mimo wszystko, czekam z niecierpliwością na twoją rodzinę, a co się zz tym wiąże - kolejne posty :))
OdpowiedzUsuńJakbyś chciała poczytać: stateoforegon.blogspot.com
Lubię niespodzianki, a do codziennego odświeżania maila - już chyba przywykłam! :D
UsuńDzięki za wsparcie, też z chęcią poczytam co u Ciebie ;)
pozdrawiam mocno!
hej! tez bede wymiencem prawdopodbnie w tym roku dlatego zapraszam na mojego bloga measfes.blogspot.com dodaje cie rowniez na moim blogu do listy wymiencow :) czekam na kolejny post! obyś szybko dostała rodzine!
OdpowiedzUsuń